Równo rok temu...
... Facebook mi pokazał, że żona marzła i zwiedzała sypialnię ;)
Troszkę się przez ten rok pozmieniało. Teraz to samo miejsce wygląda tak:
Niesamowite miesiące za nami. Ale - nareszcie od 2 tygodni przestaliśmy być blokersami i zamieszkaliśmy na wsi ;-)
Na pytanie do moich dzieci, czy chciałyby wrócić do bloku, młodszy się rozpłakał - nie pojechał z nami nawet przekazać oficjalnie nowej właścicielce mieszkania - nie chce tam wracać bo tu mu dobrze i już. Na szczęście sąsiedzi mają jego prawie rówieśnika, więc miał gdzie się zaparkować :D
Przez te miesiące całe dnie i północe mieszkałem na budowie dzieląc ją z pracą. Podobnie żona. Ale nie ma to jak się zawziąć i ( prawie) zamordować robotą.
Nasz domek wymarzony i cudnie przecudny jest zamieszkany i ma oficjalny numer :)
A budowa zakończona ( o czym przypomniało ostatnio pismo z UG wzywające do ustalenia nowego podatku... ponoć miałem to zrobić w 14 dni od zgłoszenia w starostwie budowy :D )
Nasza łazienka na górze. Od wczoraj z pięknym lustrem :) Wnęka prysznicowa jeszcze nie zabudowana, żarówki też na razie same... ale ;-)
A to salon/kominek/kuchnia/jadalnia ;-)
Wszystko w jednym:
Schody wyszły nam tak:
Dębowe - co prawda zamontowane z miesięcznym poślizgiem, ale.... cudnie nam się podobają :) Jak widać - jeszcze na walizkach mieszkamy, ale większość kartonów już ogarnięta :)
Pokój Tomka - chłopcy sami sobie kolory wybierali.
I Filipka ( z nim w tle ;-) )
Całość natomiast z zewnątrz o poranku prezentuje się tak:
Nie ma jeszcze drogi dojazdowej do garażu - ale... na razie to nie problem bo musimy go odgruzować ;-) Kostka, ścieżki i cała reszta - na wiosnę pewnie.
Nie obyło się bez kilku wpadek i problemów. Największym okazało się przedziurawienie rurki od podłogówki w łazience na górze przez jedna z ekip. Ale... Już jest dobrze, podłogówka śmiga, dziurkę udało się znaleźć po skuciu dwóch płytek.
Pozdrawiam serdecznie siedząc przy swoim kominku w naszym wymarzonym domku :)
MIŁEGO WIECZORU