Po tynkach :)
Dziś, w świąteczny Wielki Piątek zakończył się tydzień tynkowania.
W sumie wkurzający tydzień, bo nic nie dało się na budowie robić - żeby nie przeszkadzać. Tylko można było doglądać, jak robota ekipie idzie ;-)
A szła - ślicznie.
Efektem są śliczne równe tynki, położone w dość optymalnej temperaturze - w domku na plusie, na zewnątrz momentami niekoniecznie ;-) - mam nadzieję, że sobie spokojnie doschną.
Tutaj widok na pokój rodziców. w tle garderoba :)
Tu widok na salon od wejścia - schody, które były tak dopasowane, przestały się mieścić. Na czas wylewek i tak trzeba je będzie wyeksmitować na zewnątrz, a później pewnie przyciąć ;) Jak słusznie zauważa żona, trudno nosić po drabinie płytki i panele na górę ;)
Saloon i kuchnia w tle
A tutaj sypialnia Filipka z podwójnymi oknami:
Warto było ekpie wysprzątać i wyzamiatać podłogi zanim wystartowali. Dzięki temu gdy zaczynali robotę można było wynegocjować taki sam porządek na końcu robót.
Dziś naprawdę nie było się do czego przyczepić - nie będzie trzeba dużo roboty by zrobić teraz izolacje na dole i położyć styropian.